Nowy rok

Już inny rok, nowy, ale taki sam, jak zawsze :). Na razie doopa, nieprzewidziane wydatki, rachunki, niepotrzebne leki i tylko jedna bluzeczka dla przyjemności. A, jeszcze nowa torba, ale ta poprzez nadgryzienie karty kredytowej. Oszczędzać to ja nie umiem, a jednocześnie nie należę do trwoniących kasiorę. Taki żarcik. Właśnie sobie uświadomiłam, że nie mam już oszczędności. Czyli od teraz koniec z wydawaniem pieniędzy, tylko rachunki i jedzenie.
Dom jest od czasu do czasu prezentowany, nie biorę w tym udziału, bo mnie ten proces denerwuje, a zwłaszcza nasza durnowata pośredniczka, tej nie znoszę jak psa i jak o mnie chodzi, to won. Matka się użera, tresuje debila, ale ja na to nerwów nie mam.
Praca bez sensu i męcząca.
Coś się zaczęło pieprzyć z cukrzycą, ale wygląda na to, że powodem jest jeden z leków p.bólowych/p.zapalnych. Podejrzewałam, ale dopiero mama sięgnęła po ulotkę, a tam jest napisane o tym bardo wyraźnie.
Czyli proza życia i jakoś nie pociesza mnie fakt, ze zawsze mogłoby być gorzej :(.

NERWY

 Mam straszliwe nerwy, nie potrafię sobie z tym poradzić, zawsze tak było, ale przecież mam powody. Cukier mi urosnie na pewno, a może i ciś...