Juz rok!

 

Już rok!

 Mija rok, a nawet dłużej, odkąd mieszkamy na nowym adresie, w mieszkaniu w bloku, a nie we wstrętnej willi - rozległej, śmierdzącej starością i odległej od wszelkie cywilizacji.

Jest cudnie, czysto, cicho, blisko do sklepów i komunikacji. Zieleni nie brakuje, z okien można napawać wzrok widokiem na działki, nawiasem mówiąc te same ktore mialyśmy obok willi hihi. Nie jest to duża odległosć. Znajomi wyrywaja się z pomysłem, ze na pewno obok powstaną następne bloki, ale nie! Nad działkami są linie wysokiego napięcia, a zaraz za nimi poligon i niczego wiecej już tu nie bedzie się budować. Dorwałyśmy kiedys taki spis działek " do odebrania", naszych nie ma.

Kazia oczywiście wykrzywiwszy facjatę - ostatnio to u niej jakaś norma - orzekła, ze na pewno jest mi żal domu. Cóż, Kazia zawsze wie najlepiej, a ostatnimi czasy wyraźnie jej się pogarsza w temacie WIEM LEPIEJ. Tak to jest, jak ktoś pochodzi z Kocmyrza i wychował się w lepiance, a ostatecznie wyladował w kamienicy poniemieckiej na 3 pietrze czyli bez windy. Wtedy wyobrażenia o domu są piękne. Poza tym Kazia ma męza, który zająłby się takim domem, ja nie. Ale Kazimiera i tak wie lepiej. na starość zrobiła sie zgorzkniała i złosliwa, pożałuje, ze mnie wkurza.

Wracając do naszego mieszkania, Mama i tak gdy chce się wybrać gdzieś dalej, musi korzystać z dyliżansów, nogi i równowaga słabo oj słabo. Wkurzona, ze skazana na mnie, ale cóż zrobic, pesel nieubłaganie wskazuje stan zepsucia towaru, a Danuta skonczyła niedawno 88, więc jest jak to mówi stara jak żółw albo starsza od węgla. Jak jej powiedziała jedna z lekarek, powinna się cieszyć, że porusza się o wlasnych nogach. Ale Danuta i tak obrazona ;))).

Z powodu zarazy i niezbyt dobrego stanu zdrowia rodzicielki lato postanowiłam spędzić w mieście. Niestety, w dużym stopniu przeszkodziły mi upały, a takze remont mostu Zwierzynieckiego. mialam bowiem zamiar iść do ZOO, wykupić abonament i często odwiedzać panstwa zwierzyńskich. Niestety, dojazd jest utrudniony, a ja utrudnien nie znosze .

No, ale nie było źle, ogród botaniczny, Ostrów Tumski, statek po odrze, jednego dnia przyjechała na 1 dzień Donata i ku jej radości cały dzien miala wypelniony, zwiedzaniem, był czas na odpoczynek, kawkę z ciastkiem nad Odrą i wsystko inne jak wyżej. Bardzo mi miło, ze mogłam ją ugoscić i mam nadzieję, ze uda się to powtórzyć.

W sumie lato było dość udane, a teraz na kilka dni ma powrócić, to najwazniejsze!



NERWY

 Mam straszliwe nerwy, nie potrafię sobie z tym poradzić, zawsze tak było, ale przecież mam powody. Cukier mi urosnie na pewno, a może i ciś...