Było zielono, jest
niebiesko.
Zmiany, zmiany, a może zastój, a może... eeee? Raczej zastój mimo wszystko, mimo pozorów. Lubię zastój, ale na moich warunkach. Niestety, warunków nie stawiam ja, choć ciągle, ciągle bardzo o tym marzę. Od kiedy pamiętam, zawsze marzyła mi się różdżka maga. Mag to moja ukochana karta tarota. Magiem nigdy nie byłam, raczej ofiarą losu i w moim przypadku tarocianym głupkiem, który nigdy nie wyrasta, nie dorasta ani nie mądrzeje, pędzi w kierunku wieży.
Pożeram czekoladę, choć mi nie wolno, w każdym razie nie w dużych ilościach. Zjadłam już większą część tabliczki i nie żałuję :).
Wracając do mojej orientacji życiowej, a raczej jej braku - zawsze winiłam za to okoliczności i należy przyznać, że miałam rację. Heroicznego wysiłku wymagało ode mnie, abym upodobniła się do innych ludzi. Już mi tak na tym nie zależy, w każdym razie w o wiele mniejszym stopniu, niż kiedyś. Doszłam do tego, że ludzi nie lubię, po cholerę miałabym się do nich upodabniać, ale kiedyś myliłam bycie jednym z nich z możliwością życia w ogóle. Po części tak jest rzeczywiście, ale tylko po części, zrozumiałam to jednak zbyt późno i teraz walczę, aby się utrzymać na powierzchni tegoż życia, które dla mnie usłane jest kolcami róż - od zawsze.
Zmiany, zmiany, a może zastój, a może... eeee? Raczej zastój mimo wszystko, mimo pozorów. Lubię zastój, ale na moich warunkach. Niestety, warunków nie stawiam ja, choć ciągle, ciągle bardzo o tym marzę. Od kiedy pamiętam, zawsze marzyła mi się różdżka maga. Mag to moja ukochana karta tarota. Magiem nigdy nie byłam, raczej ofiarą losu i w moim przypadku tarocianym głupkiem, który nigdy nie wyrasta, nie dorasta ani nie mądrzeje, pędzi w kierunku wieży.
Pożeram czekoladę, choć mi nie wolno, w każdym razie nie w dużych ilościach. Zjadłam już większą część tabliczki i nie żałuję :).
Wracając do mojej orientacji życiowej, a raczej jej braku - zawsze winiłam za to okoliczności i należy przyznać, że miałam rację. Heroicznego wysiłku wymagało ode mnie, abym upodobniła się do innych ludzi. Już mi tak na tym nie zależy, w każdym razie w o wiele mniejszym stopniu, niż kiedyś. Doszłam do tego, że ludzi nie lubię, po cholerę miałabym się do nich upodabniać, ale kiedyś myliłam bycie jednym z nich z możliwością życia w ogóle. Po części tak jest rzeczywiście, ale tylko po części, zrozumiałam to jednak zbyt późno i teraz walczę, aby się utrzymać na powierzchni tegoż życia, które dla mnie usłane jest kolcami róż - od zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz